środa, 9 listopada 2016

(#Recenzja) Junji Ito - Kryjówka dezertera

Nie ukrywam, że ze zdziwieniem i zaskoczeniem przyjąłem słowa Andrzeja Kownackiego z wydawnictwa J.P.F., który podczas MFKiG w Łodzi stwierdził, że komiksy Ito i przygotowana przez ich wydawnictwo kolekcja jest przeznaczona dla dość wąskiej i charakterystycznej grupy odbiorców i, że jest są komiksy drukowane w niezbyt dużym nakładzie i niesprzedające tak „na pniu”, jak inne tytuły (pewnie choćby jak „Berserk”). Wcześniej bez obaw zaryzykowałbym tezę, że komiksy Ito robią w kraju nad Wisłą furorę, że generują wydawnictwu duże zyski i, że każdy po nie sięga.





Zapewne jest w tym bardzo dużo takiego mojego wewnętrznego przekonania, że to mangaka genialny i, że nie ma opcji, aby jego komiksy mogły się komuś nie podobać. A jednak...

Jeśli jednak jesteście w gronie osób, które Ito nie znają, bądź nie przepadają za nim, to jest na to proste lekarstwo, a mianowicie najnowsza odsłona jego kolekcji, czyli manga ”Kryjówka dezertera”. Zbiór kilkunastu nowelek o dość mylącym tytule, który sugeruje spójną całość historii, w którym autor daje się poznać z najróżniejszych stron i udowadnia, że pomimo tego, iż na rynku jest już kilka jego tytułów, to on wciąż potrafi zaskoczyć czytelnika. Od razu zaznaczę, że w moim prywatnym rankingu jest to ścisły top, czyli podium tuż za „Uzumaki”.



A co wpływa na tak wysoką ocenę tej mangi? Już pierwsza zawarta w zbiorze historia „Bio house” pokazuje, że będzie to tytuł bardzo ciężki w odbiorze i mocny, nastrajając nas wspaniale do tego, co zobaczymy w dalszej części. Żeby dać wam obraz tego, z czym w tej historii mamy do czynienia to napomknę, że będzie tu sporo kulinariów z robakami w roli głównej, jeszcze więcej krwi i ogromna dawka obrzydliwości, której więcej będzie chyba tylko w rozdziale „Pokój wszechogarniającego snu”. Już dawno manga Ito nie była tak sugestywna i mocna jak te dwie historie. To, co jednak należy docenić przede wszystkim w tym zbiorze to jego ogromna różnorodność. Te dwa podane wcześniej przykłady to zaledwie czubek góry lodowej i jeśli ktoś z was nie przepada za tytułami, nazwijmy to, obrzydliwymi to w reszcie historii zapewne znajdzie coś dla siebie. Ito wykazał się, bowiem tu nie lada kreatywnością i pokazał, jak można straszyć na najróżniejsze sposoby. Japończyk odnosi się tu nie tylko do - kolokwialnie rzecz ujmując - najniższych instynktów jak właśnie obrzydzenie, ale również sięga głębiej i cóż czerpie z tworów popkultury, pochyla się nad religią, a nawet dotyka tematu polityki co zdecydowanie przynosi coś nowego w jego twórczości.



Japończyk pokazał, że potrafi pracować nad krótszymi formami i nawet będąc ograniczonym ilością stron, potrafi skonstruować ciekawych bohaterów, których tragedie autentycznie przeżywamy. Każdy z nich jest jakiś, ma swoją historię i tragedię, którą przeżywa. Wspomniałem wcześniej o tym, że Japończyk sięga do różnych źródeł i aby ukazać skalę, warto podać kilka przykładów. I tak Ito w poszczególnych rozdziałach wykorzystuje motyw znany choćby z Freddiego Kruegera, bohaterem swoich opowieści tworzy sekty religijne, ale też zwykłych szarych ludzi z ich słabościami, które mogą doprowadzić do tragedii. To jednak nie wszystko, gdyż Japończyk odnosi się również do elementów kulturowych rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni, biorąc przykład choćby z kultowej „Klątwy” czy nawet fantastyki. Cały zbiór kończy niejako wojennym manifestem, w dość czytelny sposób odnosząc się do II Wojny Światowej. Jak więc widać najróżniejszych nawiązań i inspiracji jest tu doprawdy wiele, a co najważniejsze wszystkie one są wykorzystane z głową i pomysłem. Nadają one poszczególnym epizodom dużą dawkę indywidualności oraz grozy co przecież jest niezwykle ważne w jego mangach. Zapewniam was, że Ito w tych historia potrafi operować narracją tak, aby was porządnie wystraszyć, stosując przy tym najróżniejsze środki wyrazu. Co ciekawe jest też w nich momentami drugie dno. Dno, które pozwala nam nad niektórymi tytułami się zastanowić czy przemyśleć zachowanie bohaterów.

Ito jest też swoistym fenomenem mangaki, który bardzo prostymi środkami graficznego wyrazu potrafi stworzyć coś niesamowitego, czyli rysunki przyprawiające o ciary na plecach. Potwierdza się to w „Kryjówce dezertera”. Jak zawsze nie znajdziecie tu wyrafinowanej kreski i skomplikowanych zabiegów graficznych, będzie to raczej minimalistyczna kreska, ale przy tym ogromnie sugestywna. Za pomocą charakterystycznego ukazania twarzy (spójrzcie co czyni kilka dodatkowych kresek...) przekazuje więcej emocji niż inni z wykorzystaniem szczegółowej kreski. Jak zawsze Ito jest świetny w scenach gore, ale też sugestywny, gdy trzeba pokazać ludzką śmierć, dzięki czemu na długo w pamięci zapewne zostaną wam ostatnie kadry z kończącej zbiór historii.



Sięgając po ten tytuł, przygotujcie się na to, że każda z historii będzie nieco inna. W jednej głównym elementem będzie gore w innym mroczny i tajemniczy klimat, a jeszcze w innej zwykłe ludzkie słabości. Jest tego tu naprawdę dużo przez co nie sposób się przy tym tytule nudzić.

„Kryjówka dezertera” to niemalże 400 stron wybornej uczty z komiksem grozy. Myślę, że najwięksi malkontenci odnajdą tu coś dla siebie z uwagi na dużą różnorodność kolejnych historii. Ito pokazuje, że nawet w dość specyficznym gatunku, jakim jest horror można podejść do tematu z wielu perspektyw. Dla mnie był to też duży powiew świeżości w jego twórczości, dzięki któremu odkryłem go niejako na nowo. Fani Ito dostaną w ten mandze wszystko to, za co go pokochali, czyli strach, obrzydzenie, pomysłowość i gore, otrzymując przy tym coś ponadto. Od czasów „Spirali”, polecałem wiele mang Ito, ale chyba jeszcze żadnej z tak czystym sumieniem. Absolutny top 2016 roku.

Kryjówka dezertera

Scenariusz: Junji Ito
Rysunek: Junji Ito
Wydawnictwo: JPF - Japonica Polonica Fantastica
Tytuł oryginalny: Dassouhei no iru ie
Seria: Kryjówka dezertera
Format: A5
Oprawa: miękka w obwolucie
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
ISBN-13: 9788374714259
Wydanie: I
Data wydania: wrzesień 2016


2 komentarze:

  1. O, ja myślałam, że to wiedza powszechna, że Ito to niszowy produkt z niskim nakładem :D Niekoniecznie musi się od razu nie podobać (Choć ma przecież konkretne wady: obrzydliwość, humor nie do każdego trafiający, niby horror a przecież nie straszy, wszędzie te same twarze, pewnie jeszcze coś.), moim zdaniem bardziej na to wpływa popularność, którą zyskuje się poprzez anime. Widuję całe mnóstwo clueless dzieciaków, które chcą mangę powiązaną z jakimś anime z najnowszego sezonu, nawet, gdy taka nie istnieje. A, no i muszą to być serie telewizyjne, nikt już nie ogląda filmów (ale to akurat problem z całym światem, nie tylko Polską).
    Na Kryjówkę Dezertera bardzo czekam aż będę mogła ją kupić, bo to chyba pierwszy raz gdy JPF wydaje coś, czego jeszcze nie znam - zanim Ito zaczął u nas regularnie wychodzić, rzuciłam się na wszystkie możliwe skany (poza Tomie, ale ją pominęłam świadomie) i albo tego wśród nich nie było, albo głupio pominęłam. Więc to tak jakby zupełnie nowy Ito i to od razu cały tom historyjek! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ito nie straszy? Hmm ja mam inne odczucia ;) z tymi anime to pewnie racja, w ogóle rynek mangowy jest bardzo specyficzny i nieco inny od komiksowego.
      A Kryjówkę polecam. Sięgnij jak najszybciej.

      Usuń